Berlin jakiego nie znacie
Berlin jakiego nie znacie

 



David Lynch i Teufelsberg

Dlaczego robi Pan filmy?
Po prostu lubię, jak postać wychodzi z cienia.
(David Lynch w jednym z wywiadów)

Ruch Transcendentalnej Medytacji (TM) założony przez indyjskiego guru Maharishiego Mahesh Yogiego zakupił tereny na Diabelskiej Górze w 2007 roku z zamiarem zbudowania tutaj wedyjskiego uniwersytetu pokoju. Szczyt popularności przeżywał Maharishi w latach siedemdziesiątych podczas rewolucji młodzieżowej. Jego naukami zainteresowali się wtedy artyści i muzycy rockowi. Dwadzieścia lat później siedzibę sekty przeniesiono z USA do Europy, gdzie ruch TM pozyskał dla siebie tereny i budynki byłego klasztoru franciszkańskiego w holenderskim miasteczku Vlodrop. Tu też zamieszkał „wielki nauczyciel” w willi specjalnie dla niego zbudowanej.

Berlińska siedziba TM zajmuje jedno piętro w starej kamienicy w dzielnicy Kreuzberg przy ulicy Tempelhofer Ufer. Liczbę jej zwolenników w Berlinie szacuje się na około 3000. Przedstawiciele TM dwukrotnie próbowali sił w wyborach komunalnych, jednak nie odnosząc żadnego sukcesu.

W promocję budowy uniwersytetu wedyjskiego w Berlinie zaangażował się amerykański reżyser David Lynch. Specjalnie w tym celu zjawił się na spotkaniu w sali berlińskiego towarzystwa naukowego Urania. Na widowni zasiedli w większości wielbiciele sztuki filmowej mistrza oraz niewielka grupka wyznawców Maharishiego. Lynch opowiadał po angielsku o swojej fascynacji filozofią Dalekiego Wschodu i osobą hinduskiego guru oraz własnych doświadczeniach z medytacją. Po Lynchu zabrał głos ubrany w biała togę niemiecki guru Emanuel Schiffgens. Wystąpienie zaczął od stwierdzenia, że jest dobrym Niemcem i jego marzeniem jest uczynienie Niemiec „niezwyciężonymi” (unbesiegbar). Jego słowa wywołały ogólna konsternację i głośne protesty. Ktoś z sali porównał Schiffgensa do Hitlera, inny zarzucił mu szarlatanerię. Lynch nie rozumiał ani słowa i śledził rozwój zdarzeń ze wzrastającym zdziwieniem, prosząc w końcu tłumaczkę o pomoc. Potem próbował łagodzić sytuację, tłumacząc, że niemiecki kolega zapewne nie miał złych intencji. Jednak poirytowana publiczność nie chciała słuchać go już więcej.

Skandal w Uranii zainspirował młodego berlińskiego reżysera Davida Sievekinga do nakręcenia filmu pt. „David chce odlecieć”. Film rozpoczyna się wyznaniem: "Właściwie, to chciałem robić przepastne filmy na wzór mojego wielkiego mistrza, Davida Lyncha. Ale jakoś zabrakło mi przepaści."

Sieveking opowiada o swoim kryzysie twórczym i kłopotach finansowych. Postawania zwrócić się o poradę do swojego idola, Davida Lyncha. Ten zaleca mu w długiej rozmowie praktykowanie medytacji pod okiem fachowców z TM. To właśnie ona ma stać się środkiem na całe zło. Szybko okazuje się, że za łaskę oświecenia trzeba słono płacić. Samo uzyskanie indywidualnej mantry kosztuje 2380 euro. Ale to dopiero początek. Dalej towarzyszymy Sievekingowi w kolejnych spotkaniach z członkami sekty oraz z renegatami, którzy w niełasce opuścili jej szeregi. W ruchu TM trwa właśnie walka o schedę po Maharishim. Sieveking zaczyna interesować się strukturami i działaniem sekty. W tym celu wyjeżdża do Indii, gdzie chce obejrzeć Centrum Światowego Pokoju, olbrzymi obiekt dla dziesięciu tysięcy pielgrzymów, zbudowany za milionowe datki z całego świata. Zastaje tu tylko kilku Hindusów. Sieveking demaskuje następnie praktyki ruchu, pokazując, że jest to organizacja nastawiona głównie na wyciąganie pieniędzy.

Nic wiec dziwnego, że projekcja jego filmu została zbojkotowana przez ruch TM, a David Lynch, który zerwał kontakty z Sievekindem, zagroził mu nawet adwokatem. Premiera filmu odbyła się na  festiwalu filmowym „Berlinale” w 2009 roku. Do tej pory ruch TM nie uzyskał zgody na budowę uniwersytetu na Diabelskiej Górze.