Berlin jakiego nie znacie
Berlin jakiego nie znacie

Berlińskie Bullerbyn

Zanim jeszcze przybyłem do Berlina, moi niemieccy przyjaciele ostrzegali mnie przed oziębłą atmosferą. I nie bez racji. Słynny „cięty język” Berlińczyków (Berliner Schnautze) nie jest czczym wymysłem. Dotyczy to zwłaszcza ruchu drogowego. Tu nie można nikogo zadowolić. Albo jadę za szybko, albo za wolno. I ten nieustający jazgot klaksonów i migające reflektory! Ale w sklepie czy kawiarni nagle wszyscy stają się uprzejmi. Wtedy czuję się trochę zażenowany. Mój niemiecki jest jeszcze nieporadny i nie mogę  swobodnie odpowiadać na uprzejmości, zwłaszcza podczas niezobowiązującej pogawędki. Ale również, dlatego, że w Szwecji jesteśmy strasznie nieuprzejmi. Nie ma co oczekiwać w Sztokholmie, że ktoś podziękuje nam za uchylenie drzwi. A już na pewno nikomu nie przyjdzie do głowy, by życzyć nam miłego dnia, gdy spotkamy się w windzie. Te drobne uprzejmości przypominają mi nieistniejącą Szwecję, tę z Bullerbyn.

To właśnie sąsiedzi sprawiają, że to wielkie miasto maleje. Kiedy listonosz nie zastaje mnie w domu, zostawia przesyłkę u sąsiada. Do tej pory nie wiedziałem, że coś takiego jest możliwe! W Szwecji, nie do pomyślenia! A to przecież zachowanie tak fantastycznie oczywiste i społeczne. Ale my w Szwecji nie rozmawiamy z sąsiadami. Tak naprawdę, niewiele pozostało z bajowych opowieści Astrid Lindgren.

 Dotyczy to również używania pełnych szacunku form grzecznościowych, jak Pan, Pani, Państwo. W Szwecji skończyliśmy z tym już w latach 60. Dziś to właśnie ich używanie uchodzi za niegrzeczne i podejrzane. Zamiast tego mamy wszędobylskie "ty".

Podroż do Berlina jest więc dla mnie wyprawą do dawnej uprzejmej Szwecji. I niech Berlin sobie będzie, jak mawia burmistrz Klaus Wowereit,  „biedny, ale sexy”. Dla mnie jest jednak przede wszystkim wielkoduszny i uprzejmy. I zasadniczy. Wszyscy przechodnie zawsze czekają na zielone światło, zanim przejdą przez ulicę. Gdzie są jeszcze tacy ludzie w Szwecji? Chyba tylko w Bullerbyn!

 





 

.



Benjamin Ekroth "Berliner Bullerbü", Berliner Zeitung